Archiwum 29 sierpnia 2003


sie 29 2003 Sej ju lof mi, sej ju lof mi
Komentarze: 0

Ktorys raz z kolei leci ta sama piosenka.. W oczach staja lzy.. Jestem bezradna.. Do teraz czuje na ustach jego smak, a wokol nich jego wilgoc.. Starlam ja, ale ona nachalnie wraca.. Wczorajszy wieczor, on, ja.. Park, przystanek.. Widok jego ciala, ramion, brzucha.. Cieszenie oka jego sprawnoscia fizyczna i tym usmiechem, ktory rozbraja.. I smutek, pomieszany z rozpacza, ze juz nigdy wiecej.., ze juz nigdy wiecej.. I czekanie, czekanie, czekanie, na kazde jego slowo, dobre - zle, kazde.. Tesknie.. oh, jak bardzo.. Czy to mozna nazwac miloscia? Niespelniona, jak zawsze..

jednanasto : :